DZIEKI WSZYSTKIM ZA SLOWA OTUCHY I ZAINTERESOWANIE LOSEM NASZYCH DZIECI

DZIEKI WSZYSTKIM ZA SLOWA OTUCHY I ZAINTERESOWANIE LOSEM NASZYCH DZIECI

piątek, 14 sierpnia 2015

Wakacje


W tym roku wakacje zaczęliśmy już w połowie maja, gdy Zuzia się pochorowała, a później już nie mogła pójść do przedszkola ze względu na zabieg. Pokazaliśmy się dopiero na zakończeniu roku i było to nasze pożegnanie nie tylko z rokiem szkolnym, ale i z przedszkolem.....cdn.

Cieszyliśmy się bardzo, że lipiec w końcu nadszedł, bo czekał nas, a właściwie Zuzie, wyjazd do sanatorium nad morze. Miały to być 3 tygodnie relaksu, klimatoterapii, ogólnie samych przyjemności. Pojechałam ja, Zuzia i Natalka. Najpierw meldunek i opłaty: Zuzia za darmo tzn. na nfz, za mnie i Natalkę za dobę 125zl plus opłata klimatyzacyjna. Wydało mi się dużo jak zobaczyliśmy pokój, ale najgorsze było przed nami. Nie chce już wracać do tego koszmaru, który tam przeżyliśmy, więc szczegóły pominę. Ogólnie masakra i jakieś nieporozumienie jak można proponować dzieciom z problemami układu oddechowego takie" leczenie" uzdrowiskowe. Pomijając  fakt, że byliśmy nad morzem, wszystko okazało się jakąś farsą  - warunki mieszkaniowe, wyżywienie, zabiegi, organizacja czasu przez ośrodek, i największa porażka - pani przedszkolanka, która dopełniła prl-owski wizerunek.

Oczywiście nie liczyłam na luksusy, ale ośrodek wiedział i zgodził się na przyjazd dziecka z mpd i problemami neurologicznymi oraz rocznego dziecka - dla żadnego z nich nie było warunków do jako-takiego funkcjonowania. Głównym problemem był prysznic - na końcu korytarza i nieprzystosowany dla dzieci (a juz na pewno nie dla dzieci niepełnosprawnych), oraz pokój sam w sobie, który był niewyobrażalnie mały z wielką szparą pod drzwiami, co w przypadku usypania dzieci odgrywało znaczącą rolę.

 

Byliśmy tam 9 dni, gdyż Zuzia i Natalia zaczęły cierpieć na ataki histerii i lekką depresję. Wymarzony pobyt nad morzem okazał się totalnym niewypałem. Bałam się już o psychikę dziewczynek, a szczególnie Zuzi, która zupełnie tam się nie odnajdywała.
Na szczęście udało nam się , bez konsekwencji finansowych, opuścić to piekło wcześniej, a do tego zwrócono mi pieniądze za niewykorzystany pobyt :-) i pojechaliśmy na tydzień relaksu z całą już rodziną.

Wakacje skończyły się Zuzi 1 sierpnia, kiedy to zaczęła uczęszczać do nowego przedszkola (też prywatnego, bo tylko takie dostają w całości subwencje na zapewnienie terapii).

5. urodzinki Zuzi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz