Jesteśmy rodzicami Zuzi i śp. Jasia, urodzonych w 24.tc.oraz Natalki. Nasze życie wywróciło się do góry nogami w 2010 roku, a następne lata pełne były niespodziek, rewolucji i szalonych decyzji. Obecnie wkraczamy w świat edukacji... domowej edukacji. Strona jest chroniona prawami autorskimi. Kopiowanie, przytaczanie lub wykorzystywanie jej zawartości bez zgody autora jest sprzeczne z prawem (podstawa prawna Dz.U. 94 nt 43 poz. 170)
DZIEKI WSZYSTKIM ZA SLOWA OTUCHY I ZAINTERESOWANIE LOSEM NASZYCH DZIECI
piątek, 27 września 2013
Już nie żłobkowicz ale ...
Przygoda ze żłobkiem zaczęła się w sierpniu i skończyła się w sierpniu. Zuzia była w sumie jakieś dwa tygodnie - dwa razy zaliczyła chorobę. Panie opiekujące się Zuzią wraz z właścicielką przedszkola uznały, ze żłobek nie jest najlepszym dla niej miejscem. Zuzia nie czuła się tam zbyt swobodnie małe płaczące dzieci trochę ją stresowały. Poza tym nudziło się jej trochę. Panie stwierdziły, ze 1. września (a właściwie to 2.) to dobra data, żeby Zuzia została przedszkolakiem. Hurrraaa :) I tak awansowała do małej grupki swoich rówieśników. Przez 4 tygodnie września, jeden tydzień Zuzia spędziła w domu, bo pojawił się gil i kaszel, więc jak na początek chyba nieźle z frekwencją. Panie podjęły (po uzgodnieniu z rodzicami) najtrafniejszą z możliwych decyzji. Zuzia w przedszkolu czuje się lepiej niż w domu, co przejawia się faktem, że niekoniecznie chce je opuszczać, jak po nią przychodzę. Pozytywne efekty już są zauważalne - Zuzia coraz lepiej czuje się w grupie, jest coraz bardziej samodzielna jeśli chodzi o jedzenie i zabawę, polubiła (w końcu) czytanie bajek i się jeszcze bardziej rozgadała. Z toaletą i chodzeniem na razie stoimy w miejscu. tak czy inaczej, Zuzia = przedszkolak = same korzyści :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)