Dzień 1.
Na operacje przepukliny pojechaliśmy w niedziele. Zuzia została przebadana przez chirurga, a po kilku godzinach przez anestezjologa. Przez moment nasz dalszy pobyt w szpitalu był pod znakiem zapytania, gdyż Zuzia w ciągu ostatnich 6 tygodni była szczepiona, jednak po konsultacjach lekarze doszli do wniosku, ze upłynęło wystarczająco dużo czasu i nie ma przeciwskazań do zabiegu.
Gdybyśmy mieszkali w Poznaniu lub jego okolicy, moglibyśmy na noc z niedzieli na poniedziałek iść do domu i wrócić rano prosto na zabieg. Z wiadomych względów woleliśmy pozostać w szpitalu i nie fatygować Zuzi do Turku.Zainteresowania ze strony służby zdrowia w tym dniu nie było, więc przygotowywanie posiłków, higiena i podawanie Zuzi leków należało wyłącznie do mnie.Na szczęście wcześniej skonsultowałam co nieco z jedną z mam (pozdrowienia dla Magdy) i byłam na to przygotowana. Zabrałam wszystkie niezbędne rzeczy z domu, łącznie z termosem ciepłej wody na mleko. co mnie bardzo zdziwiło, to fakt, ze panie pielęgniarki oznajmiły, że nie ma u nich możliwości sterylizowania butelek i dostał mi się opr, że sterylizuje butelki po każdym posiłku - podobno tak się nie robi, co jest wbrew wszystkim źródłom, z których czerpie wiedzę na temat pielęgnacji itd. Zuzia jakoś przeżyła dzień bez sterylizacji. Jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe dla rodziców to tragedia. Od rodziców oczekuje się, ze będą zajmowali się dzieckiem 24h na dobę, co jest dla mnie oczywiste zważywszy na naszą służbę zdrowia, ale najlepiej żeby nie jedli, nie pili, nie oddawali swoich potrzeb fizjologicznych, nie myli się, nie wychodzili z sali chorych i nie spali, a jak już bardzo chcą to wyłącznie na drewnianym krzesełku. Nie mogą mieć również przy sobie żadnych toreb, wyłącznie rzeczy, które zmieszczą się do szafki. a propos - na drugi dzień piguła doczepiła się, ze na mojej szafce stoi termos i muszę go schować, ale gdzie?! Na szczęście rodzice potrafią sobie poradzić ze wszystkim jak trzeba i na wszystko znajdą sposób.
Dzień 2.
Operacja przebiegła szybko i bez powikłań, jednak Zuzia cały dzień i noc była markotna, głównie z głodu.
Dzień 3.
Gdy okazało się, ze Zuzia może już pić i niebawem dostanie mleczko, poprosiłam pielęgniarkę o wyparzenie butelek, które od 2ch dni nie były sterylizowane. ku mojemu zaskoczeniu, odmówiła, bo nie wolno. Jednak Zuzia to silna dziewczyna i jakoś dała radę szpitalnym bakteriom. Nic niepokojącego się nie działo, więc wypuszczono nas do domu :)
Jesteśmy rodzicami Zuzi i śp. Jasia, urodzonych w 24.tc.oraz Natalki. Nasze życie wywróciło się do góry nogami w 2010 roku, a następne lata pełne były niespodziek, rewolucji i szalonych decyzji. Obecnie wkraczamy w świat edukacji... domowej edukacji. Strona jest chroniona prawami autorskimi. Kopiowanie, przytaczanie lub wykorzystywanie jej zawartości bez zgody autora jest sprzeczne z prawem (podstawa prawna Dz.U. 94 nt 43 poz. 170)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz