DZIEKI WSZYSTKIM ZA SLOWA OTUCHY I ZAINTERESOWANIE LOSEM NASZYCH DZIECI

DZIEKI WSZYSTKIM ZA SLOWA OTUCHY I ZAINTERESOWANIE LOSEM NASZYCH DZIECI

środa, 28 marca 2012

wiosna wiosna

Po ponad 3 tygodniach choróbsko prawie odpuściło.  pozostał jeszcze sporadyczny kaszel i charczenie w oskrzelach. Leki się skończyły, w użyciu tylko syrop na alergie. Wyniki na chlamydie i mykoplazmy wyszły ok - Zuzia ich nie doświadczyła.


Pogoda sprzyja, więc chodzimy coraz częściej na spacerki, a w każdej możliwej chwili wciskamy Zuzi okulary. Jak uwaga jest zajęta czymś ciekawym to wytrzyma nawet z godzinę.





Zuzia przechodzi chyba teraz skok rozwojowy. Zaczyna powtarzać po nas różne miny i ruchy. M.in. na hasło "zrób raczki", reaguje tak:


Co mam zrobić?

Znowu?!

OK.

Zuzia nauczyła się również kilku innych rzeczy . Wie, która zabawka to hipcio, a która lala, i daje im buziaki, pokaże jak się ziewa, gdzie są włosy. Mały postęp w rozumowaniu świata. Musimy się ostro wziąć do pracy, żeby rozwijać umiejętności kognitywne. Doman wciąż czeka.


wtorek, 13 marca 2012

Pulmonolog

Dziś byliśmy u pulmonologa. Pani dr była trochę zaniepokojona, ze u Zuzi utrzymują się objawy tak długo. Po badaniu nie stwierdziła niczego podejrzanego w płucach, poza faktem, ze jest jakaś infekcja. wspomniała, ze Zuzia jako wcześniak może być narażona na atypowe zapalenia płuc. Zleciła więc badania na IgG i IgM chlamydii i mykoplazmy. Wyniki dopiero za dobry tydzień. Na chwile obecną jesteśmy na bactrimie, syropie antyalergicznym, flixotidzie, syropie wykrztuśnym i probiotyku. Antybiotyku nie przepisała, bo tak na prawdę to nie wiadomo co dokładnie Zuzi dolega. Dowiedziałam się za to, że inhalacje z soli fizjologicznej nic nie dają, wiec nie ma sensu ich kontynuować, a syrop przeciwkaszlowy, który zlecił nam pediatra nie może być podawany dzieciom, chyba że nie są w stanie przespać całej nocy. I bądź tu mądry kogo słuchać.

sobota, 10 marca 2012

Choróbsko nie odpuszcza

Niestety pogorszyło się Zuźce. Gorączka 39, pawiki i kaszel jak u starego gruźlika. W piątek odwiedził nas lekarz, ale na szczęście niczego się w płucach nie dosłyszał. Na razie bez antybiotyku.

czwartek, 8 marca 2012

Okulista i neurolog

Jak mi się chce, to se sama mogę trzymać butlę.


Za nami kolejne wizyty kontrolne w Poznaniu. Najpierw okulista. Od ostatniej kontroli minęło 5 mcy, więc pani dr nie zakraplała oczek, oceniła jak Zuzia radzi sobie bez i z okularami. Stanowczo nakazała ich noszenie pomimo zuziowego sprzeciwu. Czeka nas trudny okres zmuszania Zuzi do zaklejania oka i zakładania patrzałek. Pani dr zasugerowała metodę, o której podobno informują na studiach, aby Zuzia nie ściągała okularów - motylki do pływania na rączki. Spróbujemy, zobaczymy :) Największym problemem jest zez - dostaliśmy namiary na ortoptystkę, dr od leczenia i rehabilitacji zeza - kolejny lekarz w naszym wachlarzu specjalistów :(
Do neurologa udaliśmy się z wynikiem eeg głowy. Pani dr była wręcz zachwycona wykresikami. Zdecydowanie wykluczyła padaczkę, a prężenia, które z resztą Zuzia zaprezentowała na wizycie, uznała za emocjonalną reakcję na stresujące i mało komfortowe doznania. Mimo ze od ostatniego spotkania minęło tylko kilka tygodni, pani neurolog zbadała Zuzię i stwierdziła, ze jest poprawa w napięciu mięśniowym :))) Pełazanie określiła jako wzorcowe, a co do raczków nie ma co się spieszyć. Najważniejsze, żeby zarówno czworakowanie jak i chodzenie było takiej samej jakości jak pełzanie, a kiedy to będzie jest w naszym przypadku mało ważne. Rehabilitacja zrobi swoje w odpowiednim czasie.
Ze spraw bieżących - Zuzia od tygodnia ma suchy kaszel, najbardziej nasila się w nocy, co uniemożliwia spanie wszystkim domownikom. W pon byliśmy u pediatry, która nie dosłyszała się niczego w płucach, jedynie zauważyła lekko zaczerwienione gardło. Leków, poza kropelkami na kaszek, nie przepisała. Po dzisiejszej nocy do objawów dołączył cieknący nos i stan podgoraczkowy. Konsekwencje, poza nie wyspaniem, niejedzenie. Czekamy na wizytę do pulmonologa - alergologa, ale to dopiero we wtorek. Ale coś czuje, że jutro będziemy musieli znowu odwiedzić pediatrę.

 Mamo, jestem dość duża, żeby sama jeść kaszkę,
 ale łyżeczka po co?


PS. Wszystkiego najlepszego dla czytających i tych nie umiejących jeszcze czytać kobitek na Dzień Kobiet :)

sobota, 3 marca 2012

Upragniona wizyta u pani neurologopedy


Za radą naszej zaznajomionej i doświadczonej blogowej mamy Agnieszki, trafiliśmy do pani neurologopedy dr Ł. Już na samym początku wizyty doznaliśmy szoku (pozytywnego). Jeszcze nigdy dotąd Zuzia nie była tak szczegółowo zbadana przez specjalistę w dziedzinie logopedii. Pani dr zajrzała do wnętrza buziulki, a następnie osłuchała przełyk. Wcześniej badania i diagnoza polegała na obserwowaniu Zuzi i wywiadzie. I dostawaliśmy ogólne wskazówki dotyczące karmienia i mówienia. A tu taka niespodzianka. Okazuje się, że można postawić diagnozę w inny bardziej precyzyjny sposób i dostosować zalecenia indywidualnie do potrzeb konkretnego dziecka.
Dr Ł poinformowała nas, ze Zuzia ma zniekształcone podniebienie. Skutek wielotygodniowej intubacji. Moglibyście pomyśleć – hm normalka, w końcu Zuzia przez pierwsze 7 tygodni swojego życia, żyła z ogromną rurą w przełyku. Dla nas podniebienie naszej Pszczółki od początku było podejrzane, ale jak pytaliśmy o nie lekarzy, to stwierdzali, ze to nie jest podniebienie gotyckie, więc nie ma się czym przejmować. Trzeba tylko będzie poćwiczyć z logopedą jak będzie większa. Niestety, dziwny kształt podniebienia Zuzanki będzie mieć nie tylko wpływ na mowę w przyszłości lecz ma również teraz na jedzenie grud. A chodzi o to – Zuzia nie sięga językiem do podniebienia miękkiego, więc jak dostaje na łyżeczce grudkowaty obiadek, nie jest w stanie tego wyczuć przed połknięciem. Połyka i dowiaduje się, że należało coś z tym zrobić. I co robi? Przy kolejnej łyżeczce, zamiast przetransportować grudy w okolice podniebienia twardego i rozdrobnić, Zuzia ma odruch wymiotny i nie chce zjeść kolejnej porcji. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze uwrażliwiony przełyk, który pogarsza sprawę.
Czeka więc nas ciężka praca, żeby sprawić, aby kruszyna zaczęła zjadać wszystko. Co do zaleceń: musimy kupić nową twardszą łyżeczkę i/lub karmić drewnianą szpatułką; nowy smoczek uspokajacz o rozmiar mniejszy; dawać kawałki chlebka na dziąsła tak, żeby Zuzia ćwiczyła gryzienie; ćwiczyć picie z kubeczka.
Co do ciekawostek, to pani dr wyjaśniła nam, dlaczego większość wcześniaków to niejadki. Dla nich jedzenie to przede wszystkim zaspokajanie głodu, a nie przyjemność. Mają za dużo nieprzyjemnych doświadczeń gardłowo-przełykowych.  Również wzmożone napięcie mięśniowe nie pomaga w gryzieniu i mowie, a także utrudnia pracę układu pokarmowego. Dlatego też rehabilitacja musi być na pierwszym miejscu, przynajmniej przez najbliższe tygodnie.
Dr Ł jako kolejna lekarka stwierdziła, że Zuzia jest mądrą dziewczynką, i stety niestety swoją bystrość wykorzystuje do terroryzowania nas m.in. w kwestii jedzenia. Zatem w niedalekiej przyszłości czeka nas bardziej dyrastyczne podejście do spraw jedzeniowo-wychowawczych. I nie będzie to miły czas w naszym wspólnym życiu L
Z nowości rozwojowych – szkrabek coraz częściej przyjmuje pozycję czworaczą, ale bez poruszania się z miejsca, czasem odpycha się wyprostowanymi rączkami przemieszczając się do tyłu. Wygląda to komicznie. Może uda się to sfilmować.