Za radą naszej zaznajomionej i doświadczonej blogowej mamy Agnieszki, trafiliśmy do pani neurologopedy dr Ł. Już na samym początku wizyty doznaliśmy szoku (pozytywnego). Jeszcze nigdy dotąd Zuzia nie była tak szczegółowo zbadana przez specjalistę w dziedzinie logopedii. Pani dr zajrzała do wnętrza buziulki, a następnie osłuchała przełyk. Wcześniej badania i diagnoza polegała na obserwowaniu Zuzi i wywiadzie. I dostawaliśmy ogólne wskazówki dotyczące karmienia i mówienia. A tu taka niespodzianka. Okazuje się, że można postawić diagnozę w inny bardziej precyzyjny sposób i dostosować zalecenia indywidualnie do potrzeb konkretnego dziecka.
Dr Ł poinformowała nas, ze Zuzia ma zniekształcone podniebienie. Skutek wielotygodniowej intubacji. Moglibyście pomyśleć – hm normalka, w końcu Zuzia przez pierwsze 7 tygodni swojego życia, żyła z ogromną rurą w przełyku. Dla nas podniebienie naszej Pszczółki od początku było podejrzane, ale jak pytaliśmy o nie lekarzy, to stwierdzali, ze to nie jest podniebienie gotyckie, więc nie ma się czym przejmować. Trzeba tylko będzie poćwiczyć z logopedą jak będzie większa. Niestety, dziwny kształt podniebienia Zuzanki będzie mieć nie tylko wpływ na mowę w przyszłości lecz ma również teraz na jedzenie grud. A chodzi o to – Zuzia nie sięga językiem do podniebienia miękkiego, więc jak dostaje na łyżeczce grudkowaty obiadek, nie jest w stanie tego wyczuć przed połknięciem. Połyka i dowiaduje się, że należało coś z tym zrobić. I co robi? Przy kolejnej łyżeczce, zamiast przetransportować grudy w okolice podniebienia twardego i rozdrobnić, Zuzia ma odruch wymiotny i nie chce zjeść kolejnej porcji. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze uwrażliwiony przełyk, który pogarsza sprawę.
Czeka więc nas ciężka praca, żeby sprawić, aby kruszyna zaczęła zjadać wszystko. Co do zaleceń: musimy kupić nową twardszą łyżeczkę i/lub karmić drewnianą szpatułką; nowy smoczek uspokajacz o rozmiar mniejszy; dawać kawałki chlebka na dziąsła tak, żeby Zuzia ćwiczyła gryzienie; ćwiczyć picie z kubeczka.
Co do ciekawostek, to pani dr wyjaśniła nam, dlaczego większość wcześniaków to niejadki. Dla nich jedzenie to przede wszystkim zaspokajanie głodu, a nie przyjemność. Mają za dużo nieprzyjemnych doświadczeń gardłowo-przełykowych. Również wzmożone napięcie mięśniowe nie pomaga w gryzieniu i mowie, a także utrudnia pracę układu pokarmowego. Dlatego też rehabilitacja musi być na pierwszym miejscu, przynajmniej przez najbliższe tygodnie.
Dr Ł jako kolejna lekarka stwierdziła, że Zuzia jest mądrą dziewczynką, i stety niestety swoją bystrość wykorzystuje do terroryzowania nas m.in. w kwestii jedzenia. Zatem w niedalekiej przyszłości czeka nas bardziej dyrastyczne podejście do spraw jedzeniowo-wychowawczych. I nie będzie to miły czas w naszym wspólnym życiu L
Z nowości rozwojowych – szkrabek coraz częściej przyjmuje pozycję czworaczą, ale bez poruszania się z miejsca, czasem odpycha się wyprostowanymi rączkami przemieszczając się do tyłu. Wygląda to komicznie. Może uda się to sfilmować.
Anita, bardzo bardzo bardzo się cieszę, że zadowoleni jesteście z wizyty u dr Ł. Ćwiczcie dzielnie i ... wielu sukcesów:) Zuzinka da radę:)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za polecenie. Super babka :)
OdpowiedzUsuńNo proszę okazuje się że ta pani dr naprawdę zna się na rzeczy.Z tego co czytam to wnioskuje że Emi jest podobna charakterkiem i terroryzowaniem mamusi do Zuzi.Kurcze może i my wybralibyśmy się do niej. Chociaż powiem Ci że mojej koleżanki córka a mieszkają w Londynie jest wcześniakiem z 25 tyg. i nauczyła się gryźć dopiero w wieku 3 lat. Tlenozależna była 4 miesiące w tym bardzo długo na respi.
OdpowiedzUsuń